Utwór ze scenariusza rozważań Drogi Krzyżowej pt. "Małe Krzyże". Zobacz scenariusz: http://www.biala-lodka.pl/pl/p/Male-k» Strona wydawnictwa Biała Łódka Fragmenty książki WYJĄTKOWE MIEJSCE DROGI KRZYŻOWEJ Droga krzyżowa upamiętniająca przejście Jezusa Chrystusa z krzyżem na ramionach ulicami Jerozolimy od pretorium Piłata, gdzie wydano na Niego wyrok śmierci, do Golgoty, gdzie został ukrzyżowany, w pobożności wierzących zajmuje wyjątkowe miejsce. Nabożeństwo to składa się z rozważania męki Chrystusa z przejściem symbolicznej trasy wyznaczonej przez czternaście krzyży przypominających związane z nimi bolesne zdarzenia męki Zbawiciela, a określone mianem stacji. Krzyże te łączy się najczęściej z ilustracjami artystycznymi obrazu czy rzeźbą, a nawet buduje się osobne kapliczki na tzw. kalwariach, czyli symbolicznych przedstawieniach miejsc świętych związanych z życiem i męką Chrystusa. Rozważanie zbawczej ofiary Chrystusa potwierdzające Jego słowa, że „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13), przemawia głęboko do duszy człowieka, pobudza do wdzięczności za wielką miłość Boga do człowieka, który własnego Syna nie oszczędził i oddał na ofiarę całopalną, by ten nie zginął, ale miał życie wieczne. Nic więc dziwnego, że jednym z pierwszych elementów wyposażenia nowego kościoła w naszej parafii Łętowice znalazły się stacje drogi krzyżowej. Wykonanie ich zdecydowałem się powierzyć artyście malarzowi prof. Lucjanowi Orzechowi z Krakowa. Wcześniej miałem okazję zapoznać się z drogą krzyżową jego autorstwa w Bochni i Jaworsku oraz opinią wykładowcy KUL, biblisty, ks. prof. Józefa Homerskiego, który po obejrzeniu drogi krzyżowej w parafii Jaworsko wyraził się o niej z wielkim uznaniem. Wykonane przez prof. Lucjana Orzecha stacje drogi krzyżowej do naszego kościoła, mimo odejścia od tradycyjnej narracyjnej formy przedstawienia scen poszczególnych stacji, a eksponujących w sposób niemal ascetyczny istotę danej sceny stacyjnej, zostały bardzo dobrze przyjęte przez parafian. Również odwiedzający nasz kościół z zainteresowaniem oglądają właśnie stacje drogi krzyżowej. Zwykle drogę krzyżową odprawia się, idąc od stacji do stacji. Wtedy, mając przed oczami obraz, łatwiej jest o uwagę, skupienie przy rozmyślaniu treści danej stacji. Jednak przy większej ilości wiernych jest to niemożliwe. Dlatego przyszła mi myśl, by przybliżyć naszą drogę krzyżową wiernym przez publikację książki z ilustracjami stacji z naszego kościoła. Wtedy, spoglądając na ilustrację danej stacji, nawet gdy jest podawany do rozważania inny tekst, niż zawarty w tej publikacji, łatwiej będzie przeżywać treść określonej stacji. Propozycję zredagowania rozważań do tej książki zobrazowanej stacjami naszej parafialnej drogi krzyżowej złożyłem Kajetanowi Rajskiemu, młodemu, piętnastoletniemu człowiekowi, znanemu już z wielu publikacji religijnych, a rodzinnie związanemu z naszą parafią. Kajetan po zastanowieniu propozycję przyjął. Podjął się również trudu związanego z przygotowaniem do wydania tej publikacji, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Myślę, że będzie to cenne doświadczenie. Każdy człowiek inaczej przeżywa swoje relacje z Bogiem w zależności od osobowości i wieku. Posługując się tymi rozważaniami, zwłaszcza młodzi, szukający swojej drogi w życiu, ale i drogi do Boga, będą mogli konfrontować swoje odczucia religijne z odczuciami swojego rówieśnika. Wydaje mi się, że ta publikacja przyczyni się do jeszcze liczniejszego uczestnictwa w tym nabożeństwie, do pogłębienia życia religijnego i umiłowania Chrystusa oraz wiązania swoich, większych czy mniejszych dróg krzyżowych, z drogą krzyżową Chrystusa, w myśl Jego polecenia: „Jeżeli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23). Ks. Bronisław Kaja BUDZIĆ REFLEKSJĘ RELIGIJNĄ Stacje drogi krzyżowej w kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łętowicach namalowałem w znacznej mierze z inspiracji malarstwem Adama Chmielowskiego, późniejszego św. Brata Alberta. Pomysł powstał jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego już wieku, podczas pierwszego mojego zwiedzania nowego wówczas kościoła Sióstr Albertynek przy ul. Woronicza w Krakowie. Prostota architektoniczna i harmonijne wnętrze tego kościoła budzą poczucie wewnętrznego ładu i spokoju. Odkryta drewniana więźba dachowa wyznacza ciepłą rytmizację przestrzeni, niby spływająca z góry niebiańska fuga muzyczna. Nic nie zakłóca kontemplacji postaci umęczonego Chrystusa z kopii obrazu Adama Chmielowskiego Ecce Homo, umieszczonego w głównym ołtarzu. Wszystko to zrodziło w mojej wyobraźni wizję drogi krzyżowej, malowanej na prostych, niewielkich płytach drewnianych. Rozpocząłem pracę od stacji piątej: „Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi”. W tym obrazie w roli Cyrenejczyka umieściłem samego Brata Alberta, a Chrystus przypomina nieco postać z obrazu Ecce Homo. Praca wkrótce jednak utknęła z braku realnych motywacji. Nowym bodźcem do kontynuowania pracy nad drogą krzyżową stała się późniejsza współpraca z ks. Bronisławem Kają, ówczesnym proboszczem parafii w Łętowicach. Okazało się, że zaawansowane już w realizacji stacje odpowiadają proporcjom i charakterowi wnętrza nowego kościoła parafialnego w Łętowicach. Wszystkie wizerunki kolejnych stacji drogi krzyżowej wyposażyłem w małe drewniane skrzydła, na których umieściłem: po lewej stronie nazwę stacji, po prawej zaś odpowiedni cytat z proroka Izajasza, Jeremiasza lub Nowego Testamentu. Napisy mają charakter nieco udramatyzowanego ornamentu, co nie ułatwia czytania, ale też nie absorbuje uwagi bardziej niż centralny wizerunek. W ten sposób wyraz artystyczny nie ulega zakłóceniu, a treści religijne są znacznie pogłębione. Zastanawiać może złocony, schematyczny krzyż, obecny w każdym malowidle. Pomysł taki wziął się z chęci zderzenia realistycznej ikonografii z apoteozą krzyża. Podobny zabieg, dla uzyskania przestrzeni metafizycznej, stosowali średniowieczni malarze, umieszczając złocone, dekoracyjne tła w obrazach religijnych. Mam nadzieję, że droga krzyżowa w Łętowicach budzi wrażliwość artystyczną każdego uważnego odbiorcy, a także wspiera refleksję religijną i sprzyja medytacji. Lucjan Orzech Lucjan Orzech urodzony w 1946 r. w Leszczach na Rzeszowszczyźnie. Studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ukończone pod kierunkiem prof. Adama Marczyńskiego. Dyplom z wyróżnieniem w 1976 r. W dorobku artystycznym kilkadziesiąt prezentacji indywidualnych oraz udziałów w wystawach, w tym w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i Francji. Nagrody i wyróżnienia w konkursach malarskich w Krakowie, Katowicach, Warszawie i Poznaniu. Realizacje kilku polichromii we wnętrzach sakralnych, w kościele w Reichenbrunn koło St. Ingbert w Niemczech, w kościele św. Pawła w Bochni, kościele parafialnym w Radzięcinie na Zamojszczyźnie, projekty witraży, zrealizowane w kaplicy Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Od roku 1978 pracuje, obecnie jako profesor zwyczajny, na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. MODLITWA WSTĘPNA Duchu Święty, prosimy, prowadź nas podczas tych rozważań przy kolejnych stacjach drogi krzyżowej, abyśmy mogli do końca zgłębić mękę Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Abyśmy, rozważając ją, zafascynowali się Bożą miłością do człowieka, by każdy z nas zakończył tę drogę krzyżową z uczuciem wdzięczności dla Pana, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen. STACJA I JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Jak baranek prowadzony na zabicie, jak owca milknąca przed strzygącymi ją. (Iz 53,7) Zapadł wyrok. Wiedziałeś, co Cię czeka. Najgorsza z możliwych rodzajów śmierci, śmierć na krzyżu… Będziesz ogromnie cierpiał. Będziesz cierpiał po to, by zwyciężyć śmierć. Szatan znów do Ciebie powrócił, znów Cię doświadcza, niewyobrażalnie bardziej niż na pustyni. Bezczelny diabeł! Samego Boga wystawia na próbę! Pokusa była wielka, gdybyś zechciał, cały świat razem z Piłatem, Żydami, rzymskimi legionistami i wszystkimi, którzy Ci życzyli śmierci, zniknąłby w ułamku sekundy. Wystarczyła jedna myśl, mała chęć... A jednak zdecydowałeś się ponieść śmierć, byłeś do końca wierny Ojcu. Któryś za nas cierpiał rany… STACJA II JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWE RAMIONA On dźwigał nasze niemoce i wziął na siebie nasze boleści. (Iz 53,4) Jezus Chrystus wybawił nas od kary za grzechy, której byśmy nie wytrzymali. Wziął nasze cierpienia i naszą bezsilność, bo nas kocha. Chce, żebyśmy byli na zawsze razem z Nim w niebie. To pragnienie Boga może stać się tylko Jego nadzieją, jeśli sami nie zechcemy być zbawionymi. Po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa stało się to możliwe. Dzięki Jego ogromnej łasce możemy zwracać się do Boga „Abba”, co znaczy „Tato”. Czy nie zapominam czasem o tym, że mogę być zbawionym, że życie ma sens? Któryś za nas cierpiał rany… STACJA III JEZUS UPADA POD KRZYŻEM Głazami zagrodził me drogi, pokrzyżował me ścieżki. (Lm 3,9) Jezus wiedział o tym, że to Jego Ojciec posłał Go z misją zbawienia świata. Mógł odmówić, ale podjął się tego zadania. Przyjął je z pokorą. Nie było Mu łatwo. W chwili śmierci wykrzyczał wobec Ojca swój bunt. Mógł zejść z krzyża. Ale wiedział, że wtedy nie odkupi świata. Zaufał Ojcu, tak jak On zaufał Jezusowi. Upadał wiele razy w czasie drogi krzyżowej. Liczba „trzy” jest tylko symbolem. Nieważne jednak ile razy upadał pod ciężarem naszych grzechów, ważne jest to, ile razy się podnosił, żeby dojść do celu, żeby nas zbawić. Przyjął swą mękę z pokorą i pełną gotowością służby dla nas. Któryś za nas cierpiał rany… zdjęcia: Michał Plebanek Wydawnictwo BIBLOS, Tarnów 2010 opr. aś/aś
ROZWAŻANIE. W Ewangeliach nie ma bezpośrednio mowy o spotkaniu Jezusa z Matką podczas Drogi Krzyżowej. Wspomina się jedynie o obecności Maryi pod krzyżem. I to tam Jezus zwraca się do niej i do umiłowanego ucznia, ewangelisty Jana. Jego słowa mają bezpośredni sens: powierzyć Maryję Janowi, aby się nią opiekował.
Jako przeproszenie za grzechy Kościoła … Z Jezusem na Drodze KrzyżowejJózef Augustyn SJ Motto:“Im bardziej bezinteresowny jest dar, tym okrutniejsze będą prześladowania i straszliwsze cierpienia.” (Paweł Florenski, rozstrzelany w 1937 roku w łagrze sowieckim na Wyspach Sołowieckich) Z Księgi Proroka Izajasza: Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. […] Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? […] Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego.(Iz 53, 2-10) Rozważanie wstępne Panie Jezu Chryste, Twoja droga krzyżowa jest trudem, zmaganiem, walką, podjętą z miłości do Ojca i do nas, Twoich umiłowanych braci i sióstr. Rozpocząłeś ją w Betlejem, rodząc się w stajni, gdyż nie było miejsca dla Ciebie. Urodziłeś się „poza murami” Betlejem i umierasz, poza murami Jeruzalem. Chcemy iść po drodze krzyżowej Twoimi śladami, kontemplując nie tylko Twoje odrzucenie przez ludzi, zmaganie i ból, ale nade wszystko Twoją miłość do Ojca i do nas. Przyjąłeś nasz ludzki los. Byłeś do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Grzech to nasza niewierność i bunt wobec Ciebie. Poprzez modlitwę drogi krzyżowej pragniemy poznać nasze grzechy i wyznać je przed Tobą i przed Kościołem. Twoja męka krzyżowa jest odbiciem naszych grzechów. Nasze uparte trwanie w grzechu czyni nas ślepymi i niewrażliwymi na prawdę o nas samych i na Twoją Boską miłość. Często bowiem wyrzekamy się jedynie grzesznych czynów, ale na dnie duszy zostawiamy sobie przywiązanie do grzechu, która rozpala – ciągle na nowo – naszą pożądliwość. Niech modlitwa Drogi Krzyżowej stanie się dla nas źródłem odwagi i szczerości, które pozwolą nam odkłamać nasze zakłamanie duszy. Jego istota wyraża się w tym, że w naszych modlitwach wyrażamy miłość do Ciebie, Panie Jezu, zachowując jednocześnie w naszych duszach przywiązanie do grzechu. W naszym zakłamaniu chcemy służyć Bogu i mamonie; oddawać chwałę Panu i sobie; służyć bliźnim i wykorzystywać ich dla własnych celów; żyć w czystości i hołdować zmysłowości; żyć w ubóstwie i chciwie oglądać się za zyskiem. Chcemy wyrzec się owego rozdarcia, podwójnego życia, faryzejskiego zakłamania. Ono jest źródłem zgorszenia. Ono niszczy Kościół. Panie Jezu Chryste, naszą drogę krzyżową odprawiamy także jako wynagrodzenie za grzechy ludzi Kościoła: za niewierności, zdrady i zgorszenia, którymi raniliśmy Twoje Boskie serce. Szczególnie chcemy błagać Cię o przebaczenie za najcięższe grzechy: wykorzystywanie seksualne dzieci przez niektórych z naszych współbraci i współsióstr. Kontemplując Twoją mękę poznamy lepiej bezgraniczne cierpienie, ból i rozpacz ofiar wykorzystania. Piętno poniżenia i rozpaczy, którym naznaczył ich dzieciństwo i młodość grzech wykorzystania, zatruwają ich całe życie dorosłe. Krocząc śladami Twojego krzyża, chcemy dzielić ich cierpienie i upokorzenie. Niech Twoja męka pokryje głębokim wstydem nasze serca i nasze twarze, bo tylko w ten sposób możemy przestać lekceważyć grzechy i banalizować cierpienie ofiar. Jedne z najsurowszych słów, jakie wypowiedziałeś, Panie Jezu, odnoszą się do krzywd wyrządzanych dzieciom: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9, 42). Nasze przewrotne tłumaczenie choćby jednego grzechu wykorzystania seksualnego dzieci przez ludzi Kościoła jest znakiem zepsucia; znakiem „serca twardego jak skała, jak dolny kamień młyński” (por. Hi 41, 16). Zrzucanie odpowiedzialności na innych, a tym bardziej na same dzieci, jest znakiem przewrotności i pychy, która czyni nas współwinnymi „czynów diabła” (papież Franciszek). Niech ta droga krzyżowa będzie rachunkiem sumienia dla nas wszystkich: duchownych i świeckich, przełożonych i podwładnych. Najcięższe nieprawości to gorzki owoc długiej drogi grzechu, wkorzenienia się w niego, lekceważenia grzechu, przyzwyczajenia do niego. Występki przeciwko czystości są powiązane z grzechami zaniedbania życia duchowego, braku modlitwy, zmysłowego hedonizmu, chciwości na pieniądze, gniewu, pogrążania się w smutku, oziębłości duchowej, wyniosłości i pychy [por. Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła]. Do grzechu nadużyć seksualnych wobec dzieci przez księży łatwiej dochodzi w tych wspólnotach kapłańskich, w których istnieje tolerancja na każdy inny grzech, a przełożeni są bardziej administratorami niż ojcami duchowymi i pasterzami pasterzy. Krycie i usprawiedliwianie nieprawości kapłanów przez ich przełożonych jest tak samo wielkim grzechem, jak ten, który usiłują ukryć. Ale nigdy nie ukryją ani cudzego, ani własnego grzechu przed oczami Tego, który „patrzy z nieba i widzi wszystkich synów człowieczych” (Ps 33, 13). Ludzie podstępni są Mu jawni, widzi [ich ]zło, bo uważa (Hi 11, 11). Wielka krzywda głośno woła o pomstę do nieba. Bóg sam upomina się o niewinne dzieci, najmłodszych i najsłabszych. Każdy nasz grzech rani Kościół, Twoje mistyczne Ciało, staje się źródłem zgorszenia. Każdy grzech jest buntem przeciwko Tobie, Panie, i lekceważeniem łaski powołania do służenia braciom i siostrom. Naszymi grzechami lekceważymy, Panie Jezu, Twoją zbawczą miłość i misję powierzoną nam przez Ciebie. Gdy nie wyznajemy naszych grzechów i nie walczymy z nimi, one rozrastają się w nas. „Najstraszniejszą karą za grzech jest nowy grzech” (S. Kierkegaard). Gdy Dawid nie wyznał przed Bogiem cudzołóstwa z Batszebą, ale usiłował za wszelką cenę ukryć go, wszedł na drogę kłamstwa, pychy i zbrodni. A Judasz, który nie wyznał grzechu zdrady, popełnił grzech samobójstwa. Pan powiedział o nim, że lepiej byłoby, gdyby się nie narodził. Niech modlitwa Drogi Krzyżowej obudzi nasze uśpione oziębłością sumienia. Chcemy powrócić do naszej „pierwszej miłości”, powierzyć się ponownie Twojemu Najświętszemu Sercu przebitemu na krzyżu. Chcemy całkowicie należeć do Ciebie i czynić wszystko z miłości ku Tobie. Chcemy służyć ofiarnie naszym braciom i siostrom, których nam powierzyłeś w sakramencie kapłaństwa. Chcemy, by Twoja miłość ku nam i nasza miłość ku Tobie ożywiała całe nasze życie. To miłość była u początku naszego powołania kapłańskiego. Panie Jezu Chryste, nasz ból i upokorzenie z powodu nieprawości naszych własnych i naszych braci w kapłaństwie powierzamy Twojemu Boskiemu Sercu. Chcemy go wyrazić nie tylko przez modlitwę, ale także poprzez czyny miłosierdzia i współczucia wobec wszystkich braci i sióstr, których powierzyłeś naszej pieczy, szczególnie zaś wobec dzieci, młodzieży i ubogich. Im więcej grzeszyliśmy, im głębsze były nasze nieprawości, tym więcej dobra chcemy czynić. W ten sposób chcemy świadczyć o Twoim Boskim miłosierdziu. To ono jedynie może nas uchronić od pogrążania się w nieprawości, bezsensie i rozpaczy. Uznaję moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą (Ps 51, 5-6). W sercu swym przechowuję Twą mowę, by nie grzeszyć przeciw Tobie (Ps 119, 11). Stacja I – Jezus skazany na śmierć Panie Jezu, po trzech latach głoszenia Dobrej Nowiny, cudownych uzdrowień, spotkań, słyszysz z ust wybranego ludu: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go. A gdy namiestnik rzymski, nie bez ironii pyta: Czyż króla waszego mam ukrzyżować? lud woła w zaślepieniu: Poza Cezarem nie mamy króla. Prorok Micheasz mówi: Słuchajcie, (…) oto Pan ma spór ze swym ludem i oskarżać będzie Izraela. Ludu mój, cóżem ci uczynił? Czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz Mi! Otom cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem ciebie. (Mi 6, 2-4). Naszymi grzesznymi wyborami, które hołdują naszym namiętnościom, mówimy Ci, Panie Jezu: „Precz! Precz! Już nie ma miejsca dla Ciebie w mojej duszy, w zamysłach mojego serca”. Niech kontemplacja Twojej Męki otworzy moje serce, władze duszy mojej: pamięć, rozum i wolę, bym mógł usłyszeć Twoją skargę pełną bólu. Twoją Męką, Jezu, mówisz do mnie: „Cóżem ci uczynił? Po tylu deklaracjach miłości, zobowiązaniach kapłańskich, zakonnych i przy całym Moim zaufaniu, jakie ci okazałem, mówisz Mi: Precz! Precz?”. O co Jezus ma żal do nas? Najpierw o to, że nie modlimy się, że modlimy się mało i niedbale: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną?”. Panie Jezu, przepraszamy Cię, że tak często lekceważyliśmy Twoją miłość, nasze powołanie, nadużywaliśmy Twojego zaufania, marnowaliśmy czas, zaniedbywaliśmy codzienne spotkanie z Tobą, bez uwagi sprawowaliśmy Eucharystię i Sakrament pojednania. Przepraszamy Cię za brak słuchania Twojego słowa, które przepowiadamy niedbale, ponieważ nie medytujemy go, nie żyjemy nim i nie prosimy Ducha Świętego o światło. Dziękujemy Ci, Panie Jezu, że nie odpłacasz złem za zło, ale przyjmujesz z poddaniem woli Ojca okrutną kaźń krzyża, by ofiarować siebie Ojcu za nas i przekonać nas o Twojej bezwarunkowej miłości. Niech kontemplacja Twojej ofiary odnowi w nas miłość ku Tobie i poświęcenie w służbie braciom i siostrom. Stacja II – Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Piłat wydał cię, Panie Jezu, na ukrzyżowanie, a ty przyjąłeś krzyż z miłością. To okrutna i hańbiąca tortura. Rzymianie skazywali na nią jedynie wyjętych spod prawa: niewolników i zbrodniarzy. Żołnierze wkładają na Twoje ramiona krzyż i przynaglają, abyś niósł go na miejsce kaźni. Drzewo krzyża jest ciężkie. Zawisły na nim wszystkie owoce ludzkiej nieprawości, począwszy od grzechu Adama aż do ostatniego grzechu popełnionego przed końcem świata. Ustami Proroka Izajasza żalisz się, Panie: Przykrość zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi Mnie zamęczasz. (Iz 43, 25) On się obarczył naszymi grzechami, On dźwigał nasze nieprawości. (por. Iz 53,4) Grzech jest tajemnicą. Gdy go popełnimy, tracimy nad nim władzę. On wymyka się spod naszej kontroli. Nie mamy władzy nad naszymi nieprawościami, ale one ją mają nad nami. Nie poznamy naszych nieprawości poprzez analizę grzesznych zamiarów i czynów, ale jedynie dzięki kontemplacji Twojego Krzyża. Panie Jezu w Twoich ranach jest zdrowie naszych dusz i serc, naszych umysłów. Z ufnością wołamy: „Oto drzewo krzyża, przez które stało się nasze zbawienie”. „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” – woła lud. I choć słowa te wypowiedziane były w żądzy przelania cudzej krwi, tym nie mniej – paradoksalnie – zawierają Boską prawdę. Krwią Twoją, Panie Jezu, wykupujesz nas spod władzy grzechu. Przypominasz nam o tym w codziennej Eucharystii: „To jest Krew moja za was przelana”. Kontemplując krzyż na Twoich ramionach, Panie Jezu, pytamy – razem ze świętym Ignacym Loyolą – pełni zdumienia: jak to się stało, że z miłości do nas grzeszników stałeś się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedłeś do śmierci doczesnej i do konania na krzyżu za nasze grzechy? Stacja III – Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem Twoje siły, Panie, są wyczerpane biczowaniem, koronowaniem cierniem, maltretowaniem Twojego ciała. Osłabiony upadasz. Krzyż przygniata Cię do ziemi. Adorujemy Twój pierwszy upadek i Twój trud dźwigania się z upadku. Dziękujemy Ci za Twoją człowieczą słabość, na którą godzisz się w Twojej Boskiej pokorze. Upadając po krzyżem stajesz się podobnym do nas przygniecionych brzemieniem ludzkiej niedoli i udręk. Kontemplując Twój pierwszy upadek pod krzyżem przywołujemy nasze pierwsze niewierności i grzechy; zarówno te, które zdarzały się po długiej walce, jak i te popełnione w młodości bez zastanowienia: z bezmyślności, lenistwa i głupoty. Torowały one drogę grzechom w całym naszym dorosłym życiu: otwierały bramy egoizmu, pychy, gniewu, zmysłowości, zazdrości. Te nasze pierwsze grzechy, najczęściej popełnione z lekkomyślności przygniotły Cię do ziemi. Kontemplując Twoją ludzką słabość modlimy się za wszystkich stojących przed pokusą pierwszego grzechu. Polecamy Ci ludzi młodych, którzy kuszeni są do eksperymentowania ze złem. Daj im, Panie, przenikliwe spojrzenie, dzięki któremu będą w stanie przewidzieć tragiczne konsekwencje każdego grzechu ciężkiego. Udziel im też odwagi i siły do odpierania pokusy paktowania z namiętnością. Polecamy Twojej ojcowskiej dobroci tych, którzy upadłszy po raz pierwszy stoją na rozdrożu i z niepokojem pytają, jaką drogą pójść: konsekwentnego zmagania się ze słabością czy też poddania się władzy grzechu i dalszego pogrążania się w namiętności. Powierzamy Twemu miłosierdziu, Panie, ludzi zdemoralizowanych, którzy gorszą i deprawują innych, zwłaszcza dzieci i młodzież. Niech Twoja przebaczająca miłość odnawia w nas, po każdym naszym upadku, prawość myśli i czystość naszych pragnień. Napełniaj nas niewinnością serca, dzięki której będziemy w stanie ciągle od nowa powracać do pierwszej miłości. Stacja IV – Jezus spotyka swoją Matkę Twoja Matka, Jezu, jest zawsze przy Tobie. Ona idzie za Tobą, jak uczeń za mistrzem. Jest przecież Twoją najlepszą uczennicą. Sam wskazujesz na nią jako na wzór słuchania słowa: Któż jest moją matką…? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka… Bo kto pełni wolę Ojca mojego, ten Mi jest… matką. (por. Mt 12,48-50) A teraz Twoja Matka kroczy po Twoich krwawych śladach. Ból rozdziera Jej serce, gdy widzi, iż ciało, które wydała na świat, zostało zmasakrowane tak, że stałeś się niepodobny do ludzi i nie było na co patrzeć (Iz 53, 2). Wspominając Twoje spotkanie z Matką, powierzamy Ci, Panie, wszystkie matki; te, które wiernie towarzyszą swoim synom i córkom w chwilach ich zagubienia, jak również te matki, które swoim lekkomyślnym życiem i brakiem troski o dzieci nie umieją ich chronić, krzywdzą je i są dla nich zgorszeniem. Modlimy się, Panie, za matki zranione w ich macierzyńskiej miłości, gdy w przypływie rozpaczy, lęku o siebie czy nalegania ze strony bliskich, pozbawiły życia swoje nienarodzone dzieci. Daj im łaskę głębokiej skruchy, by mogły doświadczyć Twojego nieskończonego miłosierdzia. Polecamy Twojej Boskiej pieczy matki i ojców dzieci krzywdzonych, prześladowanych, więzionych, skazanych na śmierć. Przyjmij, Panie, ich ból i udrękę. Powierzamy Twojej dobroci matki i ojców cierpiących z powodu upadku moralnego swoich dzieci. Daj im nadzieję na lepsze życie ich synów i córek. Daj im też łaskę wiary w nieskończone Twoje miłosierdzie. Panie Jezu, najlepszy z synów ludzkich, doskonale rozumiejący udrękę każdej matki, obdarz je odwagą i siłą do stawiania czoła krzywdzie, cierpieniu i słabości, które dotknęły ich dzieci. Niech spotkanie z Twoją Matką na drodze krzyżowej będzie dla nich pocieszeniem, umocnieniem i wsparciem. Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi Wycieńczony kaźnią Męki utraciłeś niemal wszystkie fizyczne siły. Dotknąłeś granic ludzkich możliwości. Ciało odmawia Ci posłuszeństwa. Gdy w swej niemocy, wołasz do Ojca, On stawia na Twojej drodze krzyżowej Szymona z Cyreny. Bo choć żołnierze przymusili go, aby niósł Twój krzyż, to przecież jego pomoc była darem Twojego Ojca. Ty, Panie Jezu, z wdzięcznością przyjąłeś okazaną ci pomoc, choć była wymuszona. Panie Jezu Chryste, daj nam odwagę, byśmy w każdej naszej niemocy wołali do Ciebie: W moim utrapieniu wzywam Pana i wołam do mojego Boga. Usłyszał On głos mój, (…) a krzyk mój dotarł do Jego uszu. (2 Sm 22,07) Wołam do Ciebie z krańców ziemi, gdy słabnie moje serce: na skałę zbyt dla mnie wysoką wprowadź mnie, bo Ty jesteś dla mnie obroną, wieżą warowną przeciwko wrogowi. (Ps 61,03-4) Czas niemocy, to zaproszenie do pokornego wołania do Boga; to zaproszenie do wyznania wiary, że bez Ciebie, Panie Jezu, nic dobrego uczynić nie możemy. Otchłań krzywdy i zła, jakim jest wykorzystanie seksualne dzieci przez niektórych duchowych rodzi tragiczną bezsilność i niemoc: najpierw bezsilność i niemoc ofiary – wykorzystanego dziecka, bezsilność jego rodziców. Jest to także bezsilność wspólnoty kapłańskiej, bezsilność Kościoła wobec sprawcy tych niegodziwych czynów. Zepsucie, które zwykle towarzyszy temu grzechowi sprawia, że sprawca kryje je, usprawiedliwia, manipuluje ofiarą, okłamuje ją, wpędza w chore poczucie winy, zastrasza. Bywa, że bardziej wierzymy w jego usprawiedliwienia niż w świadectwo pokrzywdzonych. Oto jak zło penetruje wewnętrzny świat wiary (Benedykt XVI). My kapłani, poniżeni w oczach chrześcijan i całego świata, grzechami naszych braci w kapłaństwie i naszym własnym uwikłaniem, z bólem współczucia dla ofiar wołamy w upokorzeniu i zawstydzeniu: Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka; Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! Ocal od miecza moje życie, z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro, wybaw mnie od lwiej paszczęki i od rogów bawolich – wysłuchaj mnie! Będę głosił imię Twoje swym braciom i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia. (Ps 22, 20-23) Stacja VI – Weronika ociera Twarz Jezusowi Widok Twojej Twarzy, zalanej krwią, wzbudził w Weronice współczucie. Poruszona miłością ociera Twoją Twarz chustą. Jako znak Twojej wdzięczności ofiarowałeś jej – odbitą na chuście – ikonę Twojego Oblicza. To nasze grzechy oszpeciły Twoje najświętsze oblicze. To one uczyniły Cię niepodobnym do ludzi. Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową. (Ps 22,7-9) Nasza twardość serca sprawia, że odwracamy nasze oczy od Twojego Boskiego Oblicza, na którym wypisane są nasze nieprawości. To one uczyniły Twoją Twarz niepodobną do ludzi. Panie Jezu, daj nam łaskę kontemplacji Twojego Boskiego oblicza, niech stanie się ono źródłem skruchy i pokoju serca, byśmy nie odwracali się od tych, na których twarzach wypisane są grzechy przemocy, której stali się ofiarami. Ale twoja Twarz, choć oszpecona, jest najpiękniejsza spośród Synów ludzkich; jest bowiem odbiciem Oblicza Twojego Ojca. Jesteś najpiękniejszym z synów ludzkich, a wdzięk rozlał się na Twoim świętym Obliczu (Ps. 45,3). „Kto mnie widzi, widzi i Ojca” – mówisz, Jezu, do Filipa. Na Twoim Boskim Obliczu możemy odczytać odwieczną miłość Ojca do nas. To ona jest źródłem naszego istnienia. Z niej wyszliśmy i do niej zdążamy. Ona jest ostatecznym sensem i celem naszego istnienia. To miłość, odkrywana na Twoim Boskim obliczu, daje nam odwagę, mądrość i moc, by panować nad grzechem, który nieustannie łasi się do nas i kusi nas. Gdy wpatrzeni w Twoje Oblicze doświadczymy poczucia własnej godności i szacunku do siebie, staniemy się zdolni do okazywania szacunku i uznania godności wszystkich naszych braci i sióstr. Panie Jezu Chryste, niech kontemplacja Twojego Oblicza pozwala nam odczytywać Twoją obecność we wszystkich zranionych na duszy i ciele przez nasz grzech. Na cierpiących obliczach ofiar zła i grzechu, odbita jest Twoja Męka. Stacja VII – Jezus upada po raz drugi Panie Jezu, wyczerpany ponadludzkim cierpieniem upadasz powtórnie pod ciężarem krzyża. Twoja ludzka słabość jest silniejsza od woli doniesienia krzyża. Ponaglany przez żołnierzy powstajesz i idziesz na Golgotę. Pragniesz do końca być posłuszny Ojcu i wypełnić Jego wolę. Twój powtórny upadek, Panie, przywołuje wszystkie nasze – powtarzające się uparcie, nieraz całymi latami – grzechy. Nasza wola nawrócenia i przezwyciężenia niewierności okazuje się często zbyt słaba. Niech Twoje upadki pod drzewem krzyża pomagają mi uznać głębię moich nieprawości. Twoja zaś wola dźwigania krzyża niech będzie dla mnie źródłem mocy, odwagi i siły do nieustannego powstawania z grzechu. Przepraszamy Cię, Panie, za chwile zwątpienia i zniechęcenia, którym ulegaliśmy po wielu naszych grzechach, po skandalach z udziałem naszych współbraci. To pycha nie pozwala nam zmierzyć się z rozmiarem naszej grzeszności i szukać ratunku w Tobie. Otocz szczególną miłością wszystkich kapłanów, którzy w sakramencie pojednania pełnią posługę jednania. Niech jednak oni sami, jako pierwsi, staną się świadkami zmagania się z własnymi grzechami. Niech będą czytelnymi znakami Twojej przebaczającej miłości, pełnej życzliwości, łagodności, współczucia, pokoju i dyskrecji. Niech dobre słowa i gesty spowiedników budzą zaufanie, niech ożywiają nadzieję tych, którzy – wierząc w Ciebie – wyznają przed nimi swoje słabości. Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim (Łk 23, 27). Twoje cierpienie porusza niewiasty do głębi. Ich ból z powodu cudzego nieszczęścia zamyka im serca i zaślepia oczy na ich własne grzechy i grzechy ich dzieci. Napominasz je więc: Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i waszymi dziećmi. Przepraszamy Cię, Panie Jezu, za uleganie sensacyjnemu zainteresowaniu cudzymi sprawami, za siedzenie godzinami przed telewizorem albo monitorem komputera, które odwodzi nas od modlitwy i troski o nasze życie duchowe, od służby bliźnim. Daj nam odwagę przyjmowania odpowiedzialności za nasze życie, to które nam dajesz dzisiaj. Udziel nam mądrości, byśmy umieli odróżnić sprawy ważne od nieważnych, sensowne od bezsensownych, własne od cudzych, pożyteczne od zbędnych, czyste od nieczystych, duchowe od zmysłowych, wieczne od doczesnych, dobre od złych. Dziękujmy Ci, Panie, za bolesne doświadczenia życiowe, które demaskują powierzchowność naszego życia. Są one Twoją łaską; wzywają nas bowiem do pełniejszego odkrywania Twojej nieskończonej miłości. Twoja miłość jest ostatecznym celem i sensem życia. Niech spotkania z cierpiącymi stają się dla nas zaproszeniem i okazją do przekraczania egoizmu, do wychodzenia z zamknięcia w sobie. Niech wrażliwość na ból bliźnich uwolni nas od wewnętrznej pustki. Strzeż nas także przed konsumpcyjnym i zmysłowym podejściem do życia, które koncentruje nas wyłącznie na doczesności i prowadzi na mielizny uzależnień. Chroń nas, Panie, przed obojętnością i niewrażliwością na dobro duchowe nasze własne i bliźnich. Stacja IX – Jezus upada po raz trzeci pod krzyżem Upadasz, Panie, pod krzyżem po raz trzeci, tuż pod szczytem Golgoty. Żołnierze zniecierpliwieni Twoją słabością ponaglają Cię. Zbierasz więc w sobie resztki sił i dźwigasz się, by przemierzyć ostatni odcinek drogi na Kalwarię. Golgota jest metą, do której zmierza całe Twoje ziemskie bytowanie. Adorujemy Cię, Panie Jezu, przygniecionego ciężarem krzyża. Wielbimy cię za Twoje powstanie z każdego upadku pod krzyżem. W ten sposób uczysz nas, iż do domu Ojca zmierzamy pośród naszych upadków i ciągłego powstawania z nich dzięki Twojej mocy. Nie pozwól, byśmy ulegali pokusie zniechęcenia, które odbiera nam wiarę w sens walki duchowej i prowadzi do rozpaczy lub zobojętnienia na zło. Daj nam głęboką świadomość, że z każdego moralnego dna możemy powstać dzięki Twojemu nieskończonemu miłosierdziu. Powierzamy Twojej nieskończonej dobroci ludzi zobojętniałych i pogrążonych w rozpaczy; w swoim poniżeniu i upokorzeniu nie umieją uwierzyć w Twoją troskliwą miłość; grzechy własne albo grzechy popełnione przeciw nim przez bliźnich pozbawiają ich nadziei życia wiecznego. Daj im światło Twojej łaski, by uwierzyli, że tam gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlewa się Twoja łaska, wysłużona na krzyżu (por. Rz 5, 21). Powierzamy Ci, Panie Jezu, wszystkich kuszonych do zamachu na własne życie. Udziel im odwagi nieustannego przekraczania swojej niemocy wobec skutków zła. Niech uwierzą, że Ty, Panie, nigdy nie pozostawiasz nas bez koniecznej łaski dla naszego zbawienia. Postaw na ich drodze życia szlachetnych ludzi, dzięki którym mogliby doznać miłości i wsparcia i doświadczyć Twojej troskliwej opieki. Stacja X – Pan Jezus odarty z szat Przed ukrzyżowaniem kaci zdarli z Ciebie szaty; zostałeś pozbawiony wszystkiego, także szat okrywających Twoje najświętsze Ciało. W ten oto sposób pogwałcono Twoją ludzką intymność. Żadne z upokorzeń nie zostało Ci oszczędzone. Panie Jezu, Przyjmujesz tę kolejną zniewagę z Boską cierpliwością. Pogwałcenie ludzkiej intymności uderza w poczucie godności i szacunku do siebie. Gdy poniżone zostaje nasze ciało w sferze intymnej, ono z naszego przyjaciela staje się naszym wrogiem, nieustannie nas zawstydza, upokarza, poniża i boli. Ból pogwałconej intymności w okresie dzieciństwa i młodości wżera się głęboko w pamięć i w ciało osoby skrzywdzonej; staje się źródłem cierpienia na całe późniejsze dorosłe życie. Nie dziwi fakt, że osoby dorosłe wykorzystane seksualne w dzieciństwie, wracają nieraz po wielu latach do tych bolesnych ran; i wracają tak, jakby były zadane wczoraj. Poprzez tajemnicę pogwałconej intymności, bierzesz Panie Jezu, na siebie wszystkie cierpienia skrzywdzonych przemocą dzieci, wykorzystywanych, pogwałconych w ich intymności chłopców i dziewczynek, maltretowanych kobiet, upokorzonych mężczyzn. Twoim boskim miłosierdziem obejmij ofiary a sprawcom i nam wszystkim zranionym ich grzechem daj poznać wyzwalającą moc prawdy. Sprawcom udziel łaski skruchy i pokory, ducha prawdy, aby zrozumieli zło grzechu i ogrom krzywdy wyrządzonej niewinnym. Udziel sprawcom tych wszystkich niegodziwych czynów daru łez, by mogli opłakiwać swoje nieprawości, by wolni od rozpaczy przyjęli pokutę nałożoną przez Kościół i codziennie wykorzystywali okazje do dobra, jakie dla nich przygotowujesz. Wzbudź w nich wiarę, że Ty nie chcesz śmierci grzesznika, ale aby się nawrócił i żył. Przełożonym udziel ducha prawości i męstwa, by z odwagą stawiali czoła całemu zgorszeniu, jakie powodują w Kościele i w świecie nieprawe czyny kapłanów i osób konsekrowanych Stacja XI – Jezus przybity do krzyża Twoje ciało zostaje przybite do krzyża. Zawisłeś na własnych ranach pomiędzy niebem i ziemią. Jak posłuszny baranek poddajesz się przemocy. Dręczono Cię, lecz sam dałeś się gnębić, nawet nie otworzyłeś ust swoich – jak baranek na rzeź prowadzony. W tajemnicy Twojego krzyżowania, powierzamy Ci, Panie, wszystkich prześladowanych chrześcijan. „Nie możemy w tym miejscu nie wspomnieć o wielu (…) prześladowaniach, jakie codziennie wymierzone są (…) w chrześcijan. Wspólnoty i osoby będące przedmiotem barbarzyńskiej przemocy: wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy; zabijani, ścinani, ukrzyżowani i paleni żywcem przy haniebnym i sprzyjającym milczeniu wielu” (Papież Franciszek do Parlamentu Europejskiego). A wszystko to wrogowie Twojego krzyża czynią z demoniczną pomysłowością, by Twoi uczniowie umierali w możliwie największych męczarniach. Wraz z Tobą, Jezusie Ukrzyżowany, polecamy miłosierdziu Ojca: wszystkich prześladowców. Błagamy dla nich o łaskę opamiętania i nawrócenia. Modlimy się także za wszystkie krzywdzone dzieci: sprzedawane w niewolę, wykorzystywane do pracy niewolniczej, maltretowane, gwałcone i mordowane, ginące w wojnach pod gruzami walących się domów, tonące w morzach i oceanach jako uchodźcy. Wejrzyj na ich niewinnie przelaną krew i skrusz serca wszystkich, którzy winni są tych zbrodni. Polecamy Ci zwłaszcza dzieci skrzywdzone przez kapłanów i osoby konsekrowane. Twoja Męka daje nam zrozumienie przewrotności zła, jakiego się dopuszczają. To pycha nie pozwala nam pojąć głębi krzywdy, jaką jest każda forma przemocy wobec dziecka: bicie go, manipulowanie nim, okłamywanie go a zwłaszcza wykorzystywanie go dla zaspokojenia własnej żądzy. „To coś więcej niż czyny niegodziwe. To świętokradczy kult, bo te dziewczynki i ci chłopcy byli powierzeni charyzmatowi kapłańskiemu, by byli prowadzeni do Boga, a oni złożyli ich w ofierze bożkowi swojej żądzy.” (Franciszek, Homilia 7. 07. 2014) Całe to zło dotykające ludzkość od zarania dziejów bierzesz na siebie, Jezu krzyżowany. Cierpisz z ofiarami i za ofiary. Ty, bezgrzeszny, zapraszasz nas grzesznych do pójścia za Tobą, by dźwigać „nasz krzyż” (por. Mt 16, 24; Łk 9, 23), czyli skutki grzechów własnych i grzechów naszych bliźnich. Sprawcy zgorszenia mówisz straszliwe „biada” i przestrzegasz: „Lepiej byłoby dla niego, gdyby mu przywiązano do szyi kamień młyński i wrzucono do morza, niż żeby był przyczyną upadku jednego z tych małych.” (Łk 17, 1b-2) Nie ma innej drogi, jak zmierzyć się ze złem idąc za Tobą na drodze krzyżowej. Stacja XII – Śmierć Jezusa na krzyżu Adorujemy Cię, Panie Jezu, i błogosławimy Twoją śmierć. Dziękujemy Ci, że dobrowolnie przyjąłeś ją na siebie. Stałeś się podobnym do nas we wszystkim, prócz grzechu. Rozważając, Panie, Twoje konanie i śmierć na krzyżu, przywołujemy naszą własną śmierć. Pragnę przyjąć moją śmierć jako dar i łaskę. Nie boję się śmierci. Rodzimy się, dorastamy, realizujemy nasze powołanie: kapłańskie, rodzinne, zakonne, a potem wracamy do Ciebie, Pana życia i śmierci. Całym naszym życiem zmierzamy na spotkanie z Tobą w wieczności. Choć jestem świadom moich grzechów, to jednak nie lękam się spotkania z Tobą w śmierci. Wierzę głęboko, że Twoim sądem nade mną będzie Twoje nieskończone miłosierdzie. Tak jak pragnę Tobie służyć całym swoim życiem, tak też chciałbym, Panie, oddać Ci chwałę w chwili śmierci. Cóż bowiem znaczyłaby chwała, jaką chcę Ci oddać za życia, gdybym moją śmiercią miał Ciebie obrażać? Prosimy Cię o dobrą śmierć. I choć kierowani pewną obawą przed śmiercią bylibyśmy skłonni prosić Cię o śmierć łatwą: bez cierpienia i męki konania, to jednak rezygnujemy dobrowolnie z dyktowania Ci rodzaju umierania, w jakim zechcesz nas nawiedzić. Z zaufaniem powierzamy Ci całe nasze życie wraz ze śmiercią, która je zakończy. Niech moja śmierć będzie świadectwem dla braci i sióstr. Cóż bowiem znaczyłoby świadectwo całego życia, gdyby miało je zakończyć zgorszenie grzechem nieufności i zwątpienia ostatniej chwili życia – w śmierci. Niech moja śmierć potwierdzi wszystkie dobre pragnienia, myśli, słowa i czyny, jakie spełniałem ufny w Twoje miłosierdzie. Powierzamy Ci, Panie, wszystkich ludzi, którzy umierają: tych, którzy odchodzą z tego świata spokojni i zdani na Twoją wolę; umierających śmiercią niespodziewaną, gwałtowną; a zwłaszcza, tych, którzy umierają zbuntowani wobec Ciebie i Twojej woli. Niech Twoja śmierć, Panie, będzie dla nas wszystkich wzorem umierania; obdarz nas głęboką wiarą, że w śmierci nasze życie się nie kończy, ale się jedynie zmienia. Stacja XIII – Zdjęcie Ciała Jezusa z krzyża Maryja, Twoja Matka, trzyma w swoich ramionach Twoje Ciało zdjęte z krzyża. Doznaje nie tylko ogromnego bólu, ale również ulgi i pokoju. Skończyło się Jej cierpienie i poniżenie. „Wykonało się” dzieło odkupienia. Misja została spełniona. To dla niej Duch Święty począł Ciebie w Jej łonie. Dla tej misji urodziła Cię i wychowała. W wypełnieniu tej misji towarzyszyła Ci wiernie aż pod krzyż. Maryja – za sprawą Ducha Świętego – obdarzając Cię swoim ciałem, staje się Matką Boga, a Ty, Jezu, Synem Człowieczym. To dzięki Jej fiat jesteś Człowiekiem z człowieka, jak dzięki Boskiemu synostwu jesteś Bogiem z Boga. Ta, która podzieliła się z Tobą swoim ciałem, teraz trzyma je martwe w swoich ramionach. Twoje cudowne poczęcie w Jej łonie jest dla Niej źródłem nadziei na bliskie już Twoje zmartwychwstanie. Ona wierzy, że Ojciec nie zatrzyma duszy Twojej w Otchłani, ani nie da Tobie, Jego Świętemu, ulec skażeniu (por. Dz 2, 26-27). Jeżeli bowiem grzeszny Dawid wiedział, że jego Potomek zasiądzie na jego tronie i widząc przyszłość przepowiedział Twoje zmartwychwstanie, o ileż bardziej Twoja Matka, Niepokalanie Poczęta, była pewna Twojego zmartwychwstania (por. Dz 2, 30-31). W ten sposób Twoja Matka, Panie, pośród mroku śmierci, który ogarnął całą ziemię (por. Mt 27, 45) staje się światłem w ciemności, jutrzenką zwiastującą poranek zmartwychwstania. Cała ludzkość w Niej właśnie przechowała wiarę w Twoje Bóstwo i Mesjańskie posłannictwo. Dziękujemy Ci, Panie Jezu, za niezłomną wiarę Twojej Matki Maryi. Dzieląc się nią budziła wiarę Twoich Apostołów, uczniów i przyjaciół. Ona jako pierwsza umacniała wiarę Piotra, zanim on sam – zgodnie z Twoim poleceniem – zaczął umacniać wiarę swoich braci (por. Łk 22, 23). Dzięki swojej wierze Maryja stała się Matką rodzącego się Kościoła. Maryjo, Matko Boża, która jako pierwsza uwierzyłaś w Zmartwychwstanie swojego Syna, módl się za nami, abyśmy w pokusach zwątpienia i zniechęcenia zachowali, jak Ty, wiarę w moc Boga. „Święta Mario, Matko Boża, módl się za nas teraz i w godzinę śmierci naszej”. Stacja XIV – Złożenie ciała Jezusa do grobu Panie Jezu, gdybyś nie powstał z martwych, Twoja śmierć na krzyżu nie byłaby niczym nadzwyczajnym. Bez Twojego zmartwychwstania, także Twój krzyż pozostałby jedynie znakiem śmierci i przekleństwa: Wiszący [na drzewie] jest przeklęty przez Boga (Pwt 21, 23). Twój krzyż, Panie Jezu, nabiera blasku chwały dzięki Twojemu Zmartwychwstaniu. Gdybyś, Panie, nie zmartwychwstał, byłbyś tylko jednym z wielu nieszczęsnych ludzi, którzy zawiśli na szubienicy krzyża. Daj nam łaskę silnej wiary, byśmy pamiętali – szczególnie w chwilach, gdy grzech w szeregach Twoich uczniów stara się przyćmić blask Ewangelii takim mrokiem, jakiego nie znały nawet czasy prześladowań (Benedykt XVI) – że mocniejsza od grzechu i śmierci jest Twoja miłość i udział w Twojej radości i chwale Zmartwychwstania. Umierasz na krzyżu, ale po to, by móc jako zmartwychwstały wstąpić do Ojca i królować z nim na wieki. Zakończenie Kończąc rozważania tajemnic Twojej drogi krzyżowej, Panie Jezu, stajemy w pokorze przed Tobą i przed ludźmi. Idąc za Tobą na drodze krzyża, patrząc na Twoje rany zrozumieliśmy, że sami nie poradzimy sobie z grzechami, które zraniły nas i innych. Zrozumieliśmy, że mamy uchwycić się Twojego zbawczego Krzyża ufając Twojej obietnicy a nie naszym lękom. Oto stajemy w pokorze przed Tobą i przed ludźmi, ukrzyżowani i upokorzeni przez nasz własny grzech a zarazem umocnieni i pocieszeni przez Twoją obietnicę zbawienia. Jesteśmy świadomi, że nasze pokutne akty nie uczynią niebyłą wyrządzoną krzywdę, ani nie uśmierzą bólu zranionych zgorszeniem sumień. Wysłuchaj wołania, jakie zanosimy do Ciebie z głębi serc pragnących doznać uzdrowienia przez miłość. Panie, pragniemy stanąć po stronie małych i słabych, pragniemy być czytelnym znakiem Twojego zbawienia, głosem który przepowiada Dobrą Nowinę oraz narzędziem pojednania i uzdrowienia w tym świecie. Dlatego umocnieni wiarą, ożywieni nadzieją i rozpaleni Twoją miłością błagamy: Panie bądź dla nas miłosierny, zmiłuj się nad nami, odwróć swoje. Do tradycyjnych 14 stacji Drogi Krzyżowej należą kolejno: Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany. Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Stacja III: Pierwszy upadek Pana Jezusa. Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę. Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi.
Najlepsza odpowiedź Dzidka ^^ odpowiedział(a) o 19:53: STACJA IV — Jezus spotyka swoją Matkę Matka wspomaga Syna i Syn wspomaga Matkę. Poprzez bliskość, przez wymianę spojrzeń, dodają sobie sił potrzebnych do trwania na drodze pełnienia woli Ojca. Człowiek mądry umie być blisko tych, których kocha, zwłaszcza gdy dotknęło ich cierpienie. W świecie, w którym ludzkie serca zamieniają się w granaty lub narzędzia do wykonywania skrobanek, trzeba modlić się o wrażliwe serce, o tkliwość i czułość, żeby mniej było gwałtów, brutalności i zabijania. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:55 Stacja 12- Jezus umiera na krzyżu Kona Pan Jezus w okrutnej męce- drżą ze zmęczenia przybite ręce, zwraca ku niebu Boskie wejrzenie, poleca Ojcu ostatnie tchnienie... Skonał nasz Pasterz za swe owieczki by je ocalić, od śmierci wiecznej. Nim pełni życia zaczerpnę w niebie, już tu na ziemi chcę żyć dla Ciebie. Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami. Naj? Uważasz, że ktoś się myli? lub
Bóg jest blisko tych, którzy cierpią. Rozważanie Drogi Krzyżowej 2022. fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI. "Bóg nie potrafił biernie przyglądać się cierpieniu ludzi, których kocha bardziej, niż najlepszy rodzic kocha swoje własne dziecko" - pisze Dominik Dubiel SJ w rozważaniach Drogi Krzyżowej - nabożeństwa, które pozwala wspólnie z

zapytał(a) o 17:42 Rozważanie do 9 stacji drogi krzyżowej. Pilne! Proszę o napisanie tego rozważania. Nie musi być długie, ważne żeby było. Jest mi bardzo potrzebne na jutro na religię. Sama nie umiem tego napisać... :( Oczywiście czeka najlepsza odpowiedź.:) To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Koman odpowiedział(a) o 13:42: Stacja I - Jezus na śmierć skazany Sędzia świata, który pewnego dnia powróci by sądzić nas wszystkich stoi ogołocony, upokorzony i bezbronny wobec ziemskiego sędziego. Piłat nie jest jakimś nikczemnym potworem. Wie, że skazaniec jest niewinny; szuka sposobu, aby go uwolnić. Serce ma jednak podzielone. Ostatecznie nad prawem bierze górę jego zdanie, on sam. Także ludzie, którzy krzykiem domagają się śmierci Jezusa, nie są nikczemnymi potworami. Wielu z nich, w dniu Pięćdziesiątnicy "przejmie się do głębi serca" (Dz 2, 37), gdy Piotr im powie: "Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg wam potwierdził... przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (Dz 2, 22n). W tej jednak chwili doświadczają atmosfery tłumu. Krzyczą, ponieważ krzyczą inni i krzyczą tak jak inni. W ten sposób sprawiedliwość deptana jest przez podłość, małoduszność, obawę przed dyktatem dominującej mentalności. Delikatny głos sumienia tłumiony jest krzykiem tłuszczy. Niezdecydowanie i wzgląd na człowieka przyznają siłę złu. Stacja II - Jezus obarczony krzyżem Jezus, skazany niczym król uzurpator, jest wyszydzony. Jednak właśnie w szyderstwie brutalnie jawi się prawda. Ileż razy insygnia władzy noszone przez możnych tego świata urągają prawdzie, sprawiedliwości i godności człowieka! Ileż razy ich rytuały i wielkie słowa nie są, doprawdy, niczym więcej, niż nadętym kłamstwem, karykaturą zadania, do którego są zobowiązani z racji sprawowanego urzędu, zadania służenia dobru. Jezus, który jest wyszydzony i na którego skroniach spoczywa korona cierpienia, właśnie dlatego jest prawdziwym królem. Jego berłem jest sprawiedliwość. Na tym świecie ceną sprawiedliwości jest cierpienie: On, prawdziwy król, nie panuje przemocą, lecz miłością, która cierpi dla nas i z nami. On niesie krzyż na swych ramionach, nasz krzyż, ciężar bycia człowiekiem, ciężar świata. To w ten sposób poprzedza nas i ukazuje nam, jak odnaleźć drogę do prawdziwego życia. Stacja III - Jezus upada po raz pierwszy Człowiek upadł i stale na nowo upada: ileż razy staje się karykaturą samego siebie, już nie obrazem Boga, lecz czymś, co wystawia Stwórcę na pośmiewisko. Czyż ten, który schodząc z Jerozolimy do Jerycha wpadł w ręce zbójców, którzy obdarli pozostawiając na wpół żywego, zakrwawionego na skraju drogi, nie jest może obrazem człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu? Upadek Jezusa pod krzyżem nie jest tylko upadkiem Jezusa człowieka, już wycieńczonego biczowaniem. Tu jawi się coś głębszego, jak powiada święty Paweł w Liście do Filipian: "On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi... uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 6-8). W upadku Jezusa pod ciężarem krzyża ukazuje się cała Jego droga: dobrowolne uniżenie się po to, by nas podźwignąć z naszej pychy. Równocześnie ukazuje się natura naszej pychy: hardość, przy pomocy której chcemy się uwolnić od Boga i być tylko sobą, hardość z którą sądzimy, że nie potrzeba nam wiecznej miłości i sami chcemy nadać kształt naszemu życiu. W tym buncie przeciwko prawdzie, w tej próbie przebóstwienia samych siebie, postawienia się w roli własnego stwórcy i sędziego, zmierzamy do samozagłady. Uniżenie się Jezusa jest przezwyciężeniem naszej buty: on podnosi nas przez swe uniżenie. Pozwólmy, aby nas podniósł. Zdziejmy z siebie naszą samowystarczalność, naszą mylną żądzę autonomii, natomiast uczmy się od tego, który się uniżył, odnajdywać prawdziwą wielkość, uniżając się i zwracając się do Boga i do krzywdzonych braci. Stacja IV - Jezus spotyka Matkę swoją Na Drodze Krzyżowej Jezusa jest również Maryja, jego Matka. Podczas jego publicznej działalności musiała usunąć się na bok, zrobić miejsce dla powstającej nowej rodziny Jezusa, rodziny Jego uczniów. Musiała słyszeć i te słowa: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mt 12, 48-50). Teraz widać, że ona nie tylko ciałem, ale i sercem jest Matką Jezusa. Jeszcze zanim poczęła go w ciele, dzięki swemu posłuszeństwu, poczęła go w sercu. Zostało jej powiedziane: "Oto poczniesz i porodzisz Syna... Będzie On wielki... a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida" (Łk 1, 31n). Niedługo potem usłyszała jednak z ust starca Symeona inne słowo: "A Twoją duszę miecz przeniknie" (Łk 2, 35). I tak przypomniała sobie przepowiednie proroków: "Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony" (Iz 53, 7). To wszystko staje się teraz rzeczywistością. W swym sercu zawsze zachowywała słowo, które wypowiedział do niej anioł, gdy wszystko się zaczynało: "Nie bój się, Maryjo" (Łk 1, 30). Uczniowie uciekli, ona nie ucieka. Stoi z odwagą matki, z wiernością matki, z dobrocią matki i z wiarą, która trwa w ciemnościach: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła" (Łk 1, 45). "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18, 8) Tak, w tym momencie On wie: znajdzie wiarę. W tej godzinie jest to dla niej wielkim pocieszeniem. Stacja V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi Szymon z Cyreny wraca z pracy, jest w drodze do domu, gdy trafia na ten smutny orszak skazańców. Dla niego, być może, zwyczajny to widok. Żołnierze korzystają z prawa przymusu i wkładają krzyż na barki jemu, mocnemu chłopu ze wsi. Cóż za przykrość musiał przeżywać, będąc niespodziewanie wciągniętym w los tych skazańców! Robi to, co musi robić, oczywiście z wielką niechęcią. Ewangelista Marek wraz z nim wymienia jednak i jego synów, którzy najwyraźniej byli znani jako chrześcijanie, jako członkowie tej wspólnoty (Mk 15, 21). Z niechcianego spotkania wypłynęła wiara. Towarzysząc Jezusowi i dzieląc ciężar krzyża Cyrenejczyk zrozumiał, że to była łaska wspólnego kroczenia z Ukrzyżowanym i pomagania mu. Tajemnica cierpiącego i milczącego Jezusa poruszyła jego serce. Jezus, którego Boska miłość mogła i może wyłącznie odkupić całą ludzkość, chce byśmy współuczestniczyli w Jego krzyżu, aby dopełnić to, czego jeszcze brak jego udrękom. (Kol 1, 24). Zawsze, gdy z dobrocią wychodzimy na spotkanie kogoś cierpiącego, kogoś prześladowanego i bezbronnego, dzieląc z nim jego cierpienie, pomagamy nieść krzyż Jezusowi. Przez to otrzymujemy zbawienie i sami możemy przyczynić się do zbawienia świata. Stacja VI - Weronika ociera twarz Jezusowi "Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną" (Ps 27, 8-9). Weronika - według tradycji greckiej Berenike - uosabia to gorące pragnienie, wspólne wszystkim pobożnym ludziom Starego Testamentu, pragnienie wszystkich ludzi wierzących, by ujrzeć oblicze Boże. Tym niemniej, na Drodze Krzyżowej Jezusa, początkowo nie czyni ona nic ponad posługę kobiecej dobroci: ofiaruje Jezusowi chustę. Nie liczy się z brutalnością żołnierzy, nie obezwładnia jej też strach uczniów. Jest obrazem dobrej kobiety, która pośród niepokoju i zaćmienia serc zachowuje odwagę bycia dobrym, nie pozwala by jej serce się przyćmiło. "Błogosławieni czystego serca - powiedział Pan w Kazaniu na Górze - albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8). Początkowo Weronika widzi jedynie umęczone i naznaczone bólem oblicze. Uczynek miłości wyciska jednak w jej sercu prawdziwy obraz Jezusa: w Obliczu ludzkim, pełnym krwi i ran, dostrzega Oblicze Boga i jego dobroci, która jest z nami nawet w największym bólu. Tylko sercem możemy zobaczyć Jezusa. Tylko miłość pozwala nam widzieć i oczyszcza nas. Tylko miłość pozwala nam rozpoznać Boga, który sam jest miłością. Stacja VII - Jezus upada po raz drugi Tradycja potrójnego upadku Jezusa i ciężaru krzyża przywołuje upadek Adama - nasze bycie istotami upadłymi - i tajemnicę uczestnictwa Jezusa w naszym upadku. W dziejach, upadek człowieka przyjmuje coraz to nowe formy. W swoim pierwszym Liście święty Jan mówi o potrójnym upadku człowieka: pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota. W ten sposób, na tle przywar swego czasu, z wszystkimi jego zbytkami i wynaturzeniami, interpretuje upadek człowieka i ludzkości. W nieco bliższej historii możemy jednak pomyśleć, jak chrześcijaństwo, znużone wiarą, opuściło Pana: wielkie ideologie, niczym banalizacja człowieka, który w nic już nie wierzy i po prostu żyje nie przejmując się niczym, stworzyły nowe pogaństwo, pogaństwo gorsze, które chcąc ostatecznie usunąć Boga pozbyło się człowieka. I tak człowiek pełza w prochu. Pan dźwiga ten ciężar coraz to upadając, aby móc przyjść do nas; patrzy na nas, by obudziło się w nas serce; upada, aby nas podnieść. Stacja VIII - Jezus spotyka kobiety jerozolimskie, które płaczą nad nim Głos Jezusa napominający kobiety jerozolimskie, które podążają za Nim płacząc nad jego losem, skłania nas do refleksji. Jak to rozumieć? Czy nie jest to napiętnowanie litości czysto sentymentalnej, która nie przechodzi w nawrócenie i żywą wiarę? Na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian. Dlatego Pan przestrzega nas przed niebezpieczeństwem, w którym sami się znaleźliśmy. Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu. Czyż nie jesteśmy, pomimo wszystkich naszych słów przestrachu wobec zła i cierpień niewinnych, zbyt skłonni do banalizowania tajemnicy zła? Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa nie uznajemy przypadkiem jedynie aspektu słodyczy i miłości, podczas gdy spokojnie wymazaliśmy aspekt sądu? Myślimy: jakże Bóg mógłby dramatyzować naszą słabość? Przecież zawsze jesteśmy tylko ludźmi! Patrząc jednak na cierpienia Syna widzimy całą powagę grzechu, widzimy jak do końca musi być odpokutowany, by został przezwyciężony. Zła nie można wciąż banalizować wobec obrazu cierpiącego Pana. On również do nas mówi: nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą... Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci Co mówi nam trzeci upadek Jezusa pod ciężarem krzyża? Może każe nam myśleć o ogólnym upadku człowieka, o oddaleniu się wielu od Chrystusa, o wyborze sekularyzmu bez Boga. Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musiał wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, w jaką pustkę i złość serca tak często on wchodzi! Ileż razy sprawujemy go tylko my sami, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest przekręcane i nadużywane! Jakże mało wiary jest w tylu teoriach, ileż pustosłowia! Ile brudu jest w Kościele i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jakże mało cenimy sakrament pojednania, w którym On oczekuje, by nas podnieść z naszych upadków! To wszystko jest obecne w Jego męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem Zbawiciela, który przeszywa Mu serce. Nie pozostaje nam nic innego jak zwrócić się ku Niemu z całej głębi duszy wołając: Kyrie, eleison, Panie, ratuj! (Mt 8, 25) Odpowiedzi Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Stacje drogi krzyżowej: 14 stacji wypełnionych rozważaniami. Podczas nabożeństw Drogi Krzyżowej wierni rozważają cierpienie Jezusa. Ministranci z krzyżem i świecami przesuwają się od
Rozważanie Drogi Krzyżowej. od. Super Sprzedawcy. Stan Nowy Język publikacji polski Nośnik książka papierowa Okładka miękka Wydawnictwo AST Liczba stron 32. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej, 11 marca 2022r., któremu przewodniczył i rozważania przygotował ks. Grzegorz Nowak - Moderator Legionu Małych Dusz.Jeżeli chcesz ułożycie mi rozważaniedo wybranej stacji drogi krzyżowej 2010-03-18 18:00:09; Rozważanie do stacji X drogi krzyżowej? 2009-03-29 15:43:31; Rozważanie do 9 stacji drogi krzyżowej. Pilne! 2008-06-01 17:42:10; Mam takie zadanko Napisz krótkie rozważanie do wybranej stacji Drogi krzyżowej. 2012-02-23 17:29:33; Jak napisać rozważanie do
Jednak dla odprawienia Drogi krzyżowej wymaga się tylko pobożnego rozważania męki i śmierci Pana Jezusa. Nie jest konieczne rozważanie poszczególnych tajemnic każdej stacji; * wymaga się przechodzenia od jednej stacji do drugiej.
rotN2.
  • b98drxjgfv.pages.dev/37
  • b98drxjgfv.pages.dev/89
  • b98drxjgfv.pages.dev/1
  • b98drxjgfv.pages.dev/34
  • b98drxjgfv.pages.dev/23
  • b98drxjgfv.pages.dev/81
  • b98drxjgfv.pages.dev/24
  • b98drxjgfv.pages.dev/1
  • rozważanie 3 stacji drogi krzyżowej